Tajlandia bez tajemnic – przewodnik po największych atrakcjach

Tajlandia bez tajemnic – przewodnik po największych atrakcjach

Tajlandia jest bardzo popularnym wśród turystów krajem, dlatego ją wybrałem jako mój pierwszy cel do odwiedzenia w południowo-wschodniej Azji. Wraz z koleżanką postanowiliśmy we dwójkę w ciągu niecałego miesiąca zwiedzić możliwie najwięcej miejsc w tym kraju. Korzystając z promocji Ukrainian Airlines kupiliśmy bilety za niecałe 1800 zł w obie strony. Zwiedzać Tajlandię postanowiliśmy poza sezonem turystycznym na przełomie września i października, ryzykując niepogodę ze względu na koniec trwającej wtedy pory deszczowej. Jak nam się udał pobyt? Co zwiedziliśmy? Jakie mamy rady dla podróżujących do Tajlandii? Zapraszam do czytania.

Bangkok

Lecąc z Warszawy, po przesiadce w Kijowie dotarliśmy do Bangkoku na lotnisko międzynarodowe Suvarnabhumi. Jest to nowoczesny terminal, z którego do miasta można łatwo i tanio (ok. 4 zł) dotrzeć nowoczesnym pociągiem. Pociąg jedzie głównie wiaduktami, więc już w trakcie podróży można się z góry przyjrzeć temu bardzo zróżnicowanemu miastu. Z ostatniego przystanku licząc od lotniska (Phaya Thai) dalej pojechaliśmy już taksówką. Dotarcie do centrum to koszt ok. 20 zł.

W Bankoku można tanio i wygodnie poruszać się taksówkami. Należy jednak pamiętać aby przed wejściem do taksówki uzgodnić włączenie taksometru. Niektórzy taksówkarze się na to nie zgodzą, wtedy szukamy kolejnej taksówki. Nie spotkaliśmy się z możliwością jazdy z taksometrem poza Bangkokiem.

Bangkok – widok z najwyższego wieżowca – State Tower

Wszystkie noclegi w Tajlandii szukaliśmy poprzez Booking.com, w Bangkoku spędziliśmy dwie noce w pobliżu Khao San Road, turystyczno-imprezowej ulicy w centrum miasta. Było to dobre miejsce wypadowe dla zwiedzania Bangkoku.

Khao San Road.

Sama Khao San to przede wszystkim bary, stragany i sporo turystów. Życie budzi się tutaj w nocy, gra głośna muzyka. Mimo, że nie jest to centrum sex-turystyki to co kilka kroków naganiacze namawiają na obejrzenie „ping pong show” – raczej perwersyjnego show erotycznego. Jak na Tajlandię, ceny na straganach, czy w restauracjach są tutaj raczej wysokie, chociaż nam na początku wydawały się bardzo niskie 🙂 Cała Khao San i okoliczne uliczki to miejsce typowo turystyczne, można tutaj zrobić tatuaż, kupić t-shirt, albo zjeźć prażonego skorpiona lub szarańczę.

Stragan ze smażonymi owadami @ Khao San Road

Jednocześnie położenie Khao San Road czyni to miejsce dobrym punktem wypadowym. Jeżeli znudzi się nam już jedzenie szarańczy i skosztujemy pierwszej porcji Pad Thai z ulicy za 30 baht, warto jest zwiedzić królewskie pałace. Udaliśmy się tam następnego dnia z rana.

Wielki Pałac Królewski a Bangkoku

Był to najdroższy obiekt, jaki zwiedzaliśmy w Tajlandii, na jego zobaczenie należy też zarezerwować parę godzin. Jako, że znajdują się tam również świątynie, aby wejść należy być odpowiednio ubranym (długie spodnie, zakryte ramiona itd.). Trzeba się niestety nastawić na zwiedzanie w tłumie. Pałac przyciąga tysiące turystów.

Wielki Pałac Królewski w Bangkoku

W Bangkoku obejrzeliśmy jeszcze kilka typowo turystycznych atrakcji: Świątynię Szmaragdowego Buddy, Świątynię Leżącego Budy, czy Wat Saket – Złotą Górę. Bangkok oferuje sporo tego typu miejsc do zobaczenia, ale po tych kilku świątyniach miałem ich dosyć już na całą podróż

W Tajlandii warto próbować jedzenia z ulicy

Kolejnym środkiem transportu do wypróbowania jest rejs rzeką Chao Phraya. Wybraliśmy się z okolic pałacu do China Town – dzielnicy chińskiej. Podróżując po Tajlandii wielokrotnie rzucały się w oczy wpływy kultur chińskiej, hinduskiej, czy japońskiej. W Bangkoku poza dzielnicą chińską jest też m.in. hinduska, do której już jednak nie starczyło nam czasu aby tam dotrzeć.

Chińska dzielnica w Bangkoku

China Town to – jak większość Bangkoku – miejsce głośne, ruchliwe i ciasne. Wszystkie chodniki są wykorzystywane jako miejsce na stragany, jest pozostawione tylko minimum miejsca na przejście. Można tu kupić wszystko: jedzenie, ubrania, narzędzia, ozdoby, wyposażenie domu, czego dusza zapragnie. Można spróbować też chińskiej kuchni.

W Tajlandii całe życie toczy się na ulicy. Nie tylko stragany i restauracje, ale też zakłady szewskie, masaże, sklepy, krawcy, wszystko to wylega na ulice. Wielu Tajów prowadzi rodzinne interesy i mieszka w tym samym miejscu. To co w dzień jest sklepem, w nocy staje się mieszkaniem.

Legendarny Durian – uważany przez wielu za najsmaczniejszy owoc świata. Więcej o owocach Tajlandii.

W Bangkoku również postanowiliśmy się udać na najwyższe piętro najwyższego budynku – State Tower. Po dotarciu rano na miejsce okazało się, że nie ma takiej możliwości, ponieważ piętro otwiera się wieczorem, a żeby móc tam wejść trzeba być klientem restauracji – dosyć drogiej i eleganckiej (nic dla nas ). Tego dnia mieliśmy już samolot do Chiang Mai i myśleliśmy, że nic z tego nie będzie, ale zaczepił nas sympatyczny ochroniarz. Zabrał nas windą i oprowadził, pozwolił fotografować i opowiedział co widać z budynku. Było to bardzo miłe i bezinteresowne zachowanie z jego strony.

Widok ze State Tower, najwyższego budynku w Azji Południowo-Wschodniej

Poruszać się po Bangkoku można na kilka sposobów:
– taksówką – tani i wygodny sposób, taksówki są klimatyzowane i łatwo dostępne, przed wejściem do taksówki koniecznie uzgadniamy jazdę z włączony taksometrem
– tuk-tuk – krzyżówka motocykla i taksówki, również niedrogi sposób, chociaż w samym Bangkoku może się okazać droższy niż taksówka, cenę uzgadniamy przed jazdą, koniecznie się targujemy, najlepiej od 50% ceny wyjściowej

– taksówka motocyklowa – rzadko używany przez turystów środek transportu, jedzie się skuterem jako pasażer, taksówkarzy można poznać po pomarańczowych kamizelkach odblaskowych
– pociąg i metro – najtańszy, nowoczesny środek transportu, niestety słabo rozwinięty, dociera tylko w niewielką ilość miejsc
– autobusy – tanie, niewygodne, zważywszy na niskie ceny taksówek, jest to środek transportu dla najbardziej oszczędnych

Podróż tuk tukiem

Bangkok oferuje sporo miejsc do zobaczenia, z których my zwiedziliśmy tylko ułamek. Jest to też jednocześnie olbrzymia metropolia, bardzo głośne i ruchliwe miasto, którego można mieć szybko dość, dlatego nieco ponad dwa dni, które w nim spędziliśmy było w sam raz. Wróciliśmy tam również na koniec pobytu w Tajlandii, po to by zobaczyć jeszcze m.in. park Lumpini.

Bangkok – widok z samolotu

Z Bangkoku udaliśmy się samolotem linii Air Asia do Ciang Mai, na północy kraju. Lot odbywał się z innego lotniska w tym mieście, mniejszego Don Mueang. Koszt dojazdu na lotnisko z centrum taksówką, to ok. 30 zł. Warto wyjechać wcześniej, przez korki ledwo zdążyliśmy na odprawę. Taksówkarz pyta się jakimi liniami lecimy i podwozi nas pod stosowne wejście. Lotnisko wyróżnia się zaskakującą rzeczą – nieodgrodzonym polem golfowym mieszczącym się między pasami startowymi. Udało się nam wystartować nie obrywając piłeczką golfową

Dodaj komentarz