Jest tylko jedno takie miejsce, w którym znajduje się prawdziwy przekrój całego Maroko. I choć stolicą Maroko jest Rabat, a najbardziej charakterystyczne Szefszawan z niebieskimi murami, to sercem tego państwa jest Marrakesz. Po prostu.
Nigdzie indziej jak tylko tam każdy z mieszkańców jest Twoim przyjacielem. Wystarczy, że tylko postawisz stopę na rozgrzanym chodniku w poszukiwaniu swojego riadu, a już za plecami usłyszysz “przyjaciel, ty mój przyjaciel, ja ci powiem gdzie”. Ilość zwrotu “mój przyjaciel”, “ja twój przyjaciel” wypowiedzianego w każdym możliwym języku – od francuskiego, przez angielski po nieraz polski (!) jest wprost proporcjonalna do ilości ulic, których…
…których w większości nikt nie nazwał.
Choć prawdopodobnie niejeden turysta wyposaży się w mapki i nawigacje, które będą miały na celu doprowadzić do w stronę placu Jamaa el Fna, to niestety musi być gotowy na to, że wielokrotnie zgubi się nie tylko nawigacja ale i on sam. Wspomniane wcześniej odnalezienie riadu, w których nocują turyści również nie należy do najprostszych – choćby ze względu na sam fakt numerowania (lub nie) budynków przez mieszkańców kolorowymi farbami w najmniej spodziewanych miejscach.
I choć zgubienie się w soukach w ciągu dnia staje się niesamowitą przyjemnością (i pochłaniaczem czasu) wśród zapachów ziół, przypraw i kolorów rozmaitych tkanin, to jednak sytuacja ma się trochę inaczej nocą… Turyści często do późnej pory przesiadują na tarasach restauracji przy Jamaa el Fna i jeśli decydują się na nocny spacer w kierunku hotelu – muszą pamiętać, że w wielu miejscach tak, jak nie ma nazw ulic tak też… nie ma latarni.
O ile bezpieczeństwo wielokrotnie jest wynikową szczęścia i jego przeciwieństwa, o tyle znalezienie się w kompletnie ciemnej, wąskiej uliczce w bądź co bądź egzotycznym państwie – do najprzyjemniejszych nie należy.
Z pomocą w takiej sytuacji może przyjść wspomniany wcześniej “napotkany marokański przyjaciel”, który pomoże nam w odnalezieniu lokalizacji hotelu, jednak musimy pamiętać o tym, że Maroko rządzi się swoimi prawami i… za wszystko trzeba tutaj zapłacić. Pomoc w doprowadzeniu do hotelu choć początkowo nie jest wyceniana – po wykonaniu usługi osiąga nieraz zawrotną wartość. Naczelną zasadą jest targowanie się, jednak trzeba wiedzieć, że uiszczenie opłaty jest kwestią honoru.
Wielokrotnie może dojść też do kuriozalnych sytuacji jak – opłata za pogłaskanie kota czy małpy na Jamaa el Fna, dlatego trzeba mieć oczy dookoła głowy i zachować zawsze trzeźwy umysł. Te dwie zasady sprawią, że urlop w Maroko będzie wiązał się z pięknymi wspomnieniami.
Więcej znajdziesz na: https://martynasoul.com/